Witam witam, postanowiłam dodać rozdział 1 swojego opowiadania, mam nadzieje że nie zawiodłam. Wiadomo jak to ze mną, na 100% pojawią się powtórzenia, błędy stylistyczne i ortograficzne itp, itd. xD
Wybaczcie, ale sprawdzę tekst dopiero później.
Jak widać na razie system niedziel się nie sprawdza, dlatego dodam ten rozdział dzisiaj.. Obecnie jest już sobota. W niedziele od rana będę jeździć po Polsce w poszukiwaniu grobów, ponieważ od przyszłego tygodnia (poniedziałek, wtorek środa) mam testy sprawdzające wiedzę z 2 miesięcy nauki dodatkowej, czy mogę kontynuować "swój rozwój" na dalszym poziomie pracy, czy powtarzać materiał jeszcze raz.. (nie chce go powtarzać, bo wtedy stracę 2 miesiące wakacji -3- )
Tak więc podejrzewam że resztę niedzieli spędzę przy książkach ._."
Tak więc miłego czytania i do następnego rozdziału! :DD
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Moja wściekłość nie mijała, można wręcz powiedzieć że z każdym krokiem rosła w siłę. Wchodząc na statek mijałam beznamiętnie swoich towarzyszy, którzy uśmiechając się pytali co się stało. Nie odpowiadając na żadną zaczepkę twardo szłam przed siebie próbując ogarnąć ten mętlik, który tworzył się w mojej głowie. Drzwi do szalupy Fabio znajdowały się niecały metr przede mną.. Nie bacząc na nikogo podbiłam się na nodze i celując w środek drewnianych drzwi, wyważyłam je silnym kopem. Wrota uderzyły o ścianę i szybko się od niej odbiły, wparowałam do środka i zastałam Fabio w towarzystwie skąpo odzianej, młodej kobiety.
-A cóż to za maniery urwisie?
Kobieta podskoczyła na mój widok, próbując zakryć się swoją zwiniętą bluzką. Blondynka odeszła pod ścianę, tak jakby chciała przez nią przejść i zniknąć. Fabio natomiast uśmiechał się do mnie ironicznie i wykonując swój tani ruch rękami, na znak niewiedzy spojrzał na mnie spod swoich ciemnych okularów. Cisnęłam w jego stronę ozdobną szkatułkę, na której tak bardzo mu zależało. Skrzyneczka wraz z zawartością odbiła się od biurka kilka razy po czym spadła, wprost na kolana szefa.
-Musimy pogadać..
Wydusiłam z siebie tylko te dwa słowa, zaciskając przy tym zęby. Miałam ochotę rozwalić mu pysk o najbliższą ścianę..
-Oczywiście, zdążyłem już zauważyć..
Facetowi nie znikał z ust ten jego charakterystyczny dla niego ironiczny uśmiech. Fabio patrzył na mnie wyczekująco, tak jakby chciał żebym zaczęła mówić co mi leży na duszy.. Chyba sobie żartuje, nie będę rozmawiać o arcanach w obecności tej blond prostytutki.. Moje spojrzenie powędrowało na kobietę, która zdążyła już przywdziać swoje skąpe ubranie i ze wzrokiem wbitym w podłogę wyczekiwała na rozwój wydarzeń. Z powrotem spojrzałam na Fabio dając mu jasny sygnał, że nie powiem nic dopóki jego panienka nie wyjdzie z szalupy. Mężczyzna uśmiechnął się do mnie jeszcze szerzej, po czym wstał i skierował się w stronę swojej towarzyszki.
-Chodź Vivien, poznaj to moja najlepsza uczennica i zarazem najmłodsza na statku, Noemie. Noemie to Vivien moja stara znajoma.
Nie mogłam uwierzyć w to co się działo, byłam rozjuszona do granic wytrzymałości, ale kobieta która stałą kilka metrów ode mnie nic mi nie zrobiła, więc postanowiłam się opanować. Vivien drżała, widać to było po jej dłoniach, które spoczywały na dłoni Fabio. Kobieta skłoniła się delikatnie, nie podnosząc na mnie wzroku. Uczyniłam to samo, z tą różnicą że pochyliłam tylko głowę i to prawie niezauważalnie.
-Otóż moja droga musisz wiedzieć, że wysłałem, jak już mówiłem, swoją najlepszą uczennicę po prezent dla ciebie.
Kobieta rozpromieniała i wbijając swoje zachwycone i rozbłyśnięte oczy w Fabio, oczekiwała na podarek. W momencie kiedy mężczyzna podniósł z biurka szkatułkę i wyjmując z niej komplet biżuterii, zawiniętej staranie tak by się nie poobijała, skierował się w stronę Vivien. Zacisnęłam mocno pięści, tak by nie rozwalić tej głupiej szmacie łba... Patrząc jak ten imbecyl zakłada swojej "znajomej" piękną kolię, pierścionek i dwie przepięknie mieniące się bransolety, myślałam że nie wyrobie.
-Dziękuje Fabio, są przepiękne.
-Nie tak piękne jak ty słodziutka, a teraz idź już muszę porozmawiać z Naomie, spotkamy się wieczorem.
Blondynka wpatrywała się w niego jak w obrazek i nie mogąc się od niego odkleić, uśmiechała się gładząc jego policzek swoją smukłą dłonią.
-Nie słyszałaś blondi? WYSUWAJ!
Krzyknęłam w jej stronę, po czym od razu trzymając się za nadgarstki, wybiegła z szalupy jakby się paliło.
Fabio odwrócił się w moją stronę, patrząc na mnie i w teatralnym geście pokręcił głową.
-Nie jesteś zbytnio grzeczna.
Moje dawno zaciśnięte już pięści mogły teraz robić swoje. Ruszyłam w jego stronę, chcąc skopać mu dupę tak by od tej pory srał ustami.. Celując w swojego szefa wykrzykiwałam wszystko co mi na sercu leżało.
-Prawie zginęłam zdobywając dla ciebie ta pieprzoną szkatułkę, a ty oddajesz jej zawartość jakiejś marnej dziwce!
Moja pięść wycelowana w Fabio trafiła w kredens stojący tuż za nim. Szyby które pełniły rolę drzwi od mebla rozkruszyły się i rozbryznęły po całym pomieszczeniu. Z moich dłoni trysnęła krew, ale nie zwracając na to uwagi próbowałam dalej trafić swojego pracodawcę.
-Czemu nie powiedziałeś mi że na tej pieprzonej wyspie są posiadacze arcan co?! CZEMU NIE POWIEDZIAŁEŚ MI ŻE SĄ TU TACY LUDZIE!!
Kolejne ciosy i kopniaki poleciały w jego stronę, cała szalupa była w rozsypce, ponieważ za każdym razem temu skurczybykowi udawało się uciec przed moimi ciosami. W momencie kiedy próbowałam uderzyć go w twarz, facet złapał mnie za rękę i unoszą na ziemie, cisnął mną o ścianę nie uwalniając mnie z uścisku. Jego druga ręka natychmiast powędrowała w stronę mojej szyi, a rozpostarte zacisnął na policzku i kawałku moich ust, odchylając moją głowę ku górze.
-Coś taka nerwowa urwisie? Czyżby nieudany dzień?
-Ty..
Fabio zaśmiał się na dźwięk mojego zdławionego głosu i zbliżył swoje usta niebezpiecznie blisko moich. Rwący ból w mojej ręce, na której zwisałam kilka metrów nad podłogą, sprawiał że nie mogłam się poruszyć.. W dodatku jego obie dłonie mocno zaciśnięte na moim ciele sprawiały nie mniejszy ból i dyskomfort, niż rwąca ręka.
-Czy już kiedyś nie tłumaczyłem ci, że nie wolno podnosić na mnie ręki.. TY NIEWDZIĘCZNY KUNDLU!
W momencie wykrzyknięcia przez Fabio ostatnich słów, facet cisnął mnie o podłogę jak szmacianą lalkę. Odbijając się od podłogi i uderzając o nią głową poczułam ostry ból. Fabio stał już nade mną z powrotem uśmiechając się tym samym wrednym uśmieszkiem..
-Oj urwisie urwisie, cóż ja mam z tobą począć? Mimo wszystko daruje ci dziś atak na moją osobę, ponieważ dostarczyłaś mi to o co prosiłem.
Mężczyzna przejechał po moim policzku wierzchem swojej silnej dłoni, następnie odgarniając mi włosy z twarzy spojrzał mi w oczy.
-Jestem z ciebie dumny.
Po tych słowach uśmiechnął się szyderczo i poderwał się do góry, wstając na równe nogi. Leżałam na ziemi opierając się na łokciach i nie zdejmując wzroku z Fabio śledziłam każdy jego ruch, mimikę twarzy czy gest dłońmi.. Kto jak kto, ale ten facet jest nieobliczalny i może zaatakować z zaskoczenia..
-Wspominałaś coś o posiadaczach arkan prawda?
Nie odpowiadając na jego pytanie, kucnęłam na nogach po czym szybko poderwałam się w górę stając na nogach. Ręka bolała mnie niemiłosiernie, wygląda na to że ten palant coś mi zerwał..
-Więc miał racje..
-Kto miał rację?
-Odzyskałaś mowę? Myślałam że spadając odgryzłaś sobie język.
Mężczyzna zachichotał po czym spojrzał na mnie tym samym zimnym i kpiącym spojrzeniem. Trzymałam się za ramię, z całych sił próbując nie okazywać żadnych oznak bólu.
-Przyjaciel.
Rzucił obojętnie w moją stronę, po czym skierował się do wyjścia..
-Zaczekaj! Coś mi obiecałeś prawda?!
-A tak nagroda.. W dolnej szufladzie biurka leży woreczek z pieniędzmi, weź go sobie.. A i jeszcze jedno, jutro daje ci wolne więc możesz wyjść na miasto.
-Zaraz zaraz! Nie taka była umowa!
-Umowa? Jaka u m o w a ?
Fabio spojrzał na mnie z teatralną niewiedzą wypisaną na twarzy.
-Nie udawaj że nie wiesz! Obiecałeś mi że dostanę to czego tak bardzo chcę. A dobrze wiesz że chce wolności!
-Ja tak powiedziałem? Nie przypominam sobie..
-Wczoraj jak przybijaliśmy do portu. Nie kłam!
Łzy napłynęły mi do oczu, nie wiedziałam co mam zrobić, ten palant znowu mnie okłamał..
-Ależ urwisie..
Fabio z zatroskaną miną podszedł do mnie, ujął moją rozbitą emocjami twarz w swoje dłonie i spojrzał na mnie przez przyciemniane szkła.
-Nigdy nie powiedziałem że dam ci wolność. Powiedziałem że dostaniesz obfitą nagrodę.. i dostaniesz. Na dnie szuflady leży woreczek, jest w nim sporo pieniędzy, do tego dostałaś dzień wolny, tylko dla siebie. To bardzo wysoka nagroda, jak na tak małe zadanie. Po za tym, nie zapominaj że jesteś moja, wykupiłem cię z łap tych łapserdaków, brudną i tępą.. A teraz jesteś czysta i umiejętna, jesteś mi winna życie i masz być mi wierna jak pies. Więc nie oczekuj za długo swojej "wolności", urwisie.
Fabio z kamienną twarzą odwrócił się na pięcie i wyszedł, zamykając za sobą skrzypiące, naderwane drzwi. Z bezradności osunęłam się na kolana, a łzy strumieniem popłynęły mi z oczu. Byłam tak blisko.. już myślałam że to wszystko się tu skończy i będę mogła zacząć od początku..
Przesiedziałam w szalupie kilkadziesiąt minut, kiedy się uspokoiłam i doprowadziłam swoją spuchniętą od płaczu twarz do jakiegoś stanu wyszłam i bezpośrednio skierowałam się w stronę łazienki. Po długiej zimnej kąpieli, skierowałam się do wspólnej szalupy i wdrapując się na swój hamak przeleżałam w nim cały dzień. Byłam rozbita, słowa Fabio były poważne, nawet nie uśmiechnął się ironicznie kiedy odchodził, więc na pewno nie żartował.. Jakby tego było mało bolały mnie dłonie, ramię i plecy, a na tyle głowy wyrósł mi guz wielkości ziemniaka.. Kiedy zamykałam oczy widziałam tych dziwnych strażników, posiadaczy arkan i zielonooką dziewczynę.. Po jaką cholerę ten skurwiel tu przypłynął skoro wiedział, że są tu tacy ludzie? I kim jest ten ktoś kto "miał" racje? Westchnęłam głęboko i pokręciłam głową, to za dużo, po za tym szybko o tym zapomnę. Jutro wieczorem już nas tu nie będzie i znowu wszystko będzie jak dawniej, tak samo.. Wszystko będzie dokładnie tak samo...
-Noemie?
-Huh?
-Śpisz?
-Nie.
-Czemu nie było cię na kolacji? Felix znowu zjadł za ciebie, o mało nie wybuchła wojna między nim a Ester..
-Nie chce mi się jeść..
-Chodzi o tą bójkę z Fabio? Słyszałam że ostro się dziś pożarliście..
-Nie, to nic.
-Ah.. Nie możesz zamykać się w sobie jak tylko coś ci nie wyjdzie. Pamiętasz sama mówiłaś, "Jeżeli coś stoi ci na drodze, nie omijaj tego pokonaj to zanim cię dogoni".
-A co to ma wspólnego z tym że nie jestem głodna?
-Noemie, Noemie, każdy widzi że coś się stało, ale skoro nie chcesz mówić to nie mów. Słyszałam że masz jutro wolne. Szczęściara.. Kup mi coś ładnego na mieście!
Krzyknęła radośnie Fran, która bawiła się w moją dobrą ciocię. Ta to dopiero ma przerąbane, spędziła na tych zasranych dechach całe swoje życie.. Pokręciłam głową i westchnęłam, przytulając twarz do poduszki. Jasne.. Jutro mogę pochodzić po mieście bez smyczy, ale ze mnie szczęściara...
Rano obudziłam się delikatnie obolała i strasznie głodna, nie dziwne skoro nie zjadłam wczoraj nic oprócz śniadania.. Zeskoczyłam z hamaku na podłogę i rozciągając się, ziewnęłam głośno. W szalupie nie było już nikogo, to znaczy że jest po dziewiątej i wszyscy są na robocie. Ciekawe co muszą podwędzić, albo kogo urobić, żeby ten pajac mógł się szarogęsić z dziwkami wyspy Regalo...
Skocznym krokiem wskoczyłam na pokład i odruchowo położyłam sobie rękę na czoło, tak by zasłonić oczy przed promieniami słońca. Poranna bryza biła świeżością, a z miasteczka wiatr przynosił różnorakie zapachy, świeżego chleba, palonego węgla, czy prażonych kasztanów. Sprawdziłam czy wszystko ze sobą wzięłam, woreczek z kasą był, broń skrupulatnie i dokładnie schowana była, no i oczywiście świeże ubranie także było. Dziś miałam dzień wolny, dlatego pozwoliłam moim włosom swobodnie opadać na moje ramiona i plecy, nie ściskając ich wstążką. Złapałam się za ramię i ruszyłam do miasta, nie spojrzałam nawet czy Fabio zdążył wrócić wczoraj ze spotkania ze swoją "damą".. Starałam wyglądać się naturalnie, tak jak zwykle podczas takich przechadzek. Tak jak się spodziewałam żaden z mieszkańców i handlarzy nie rozpoznał we mnie wczorajszego złodzieja, wręcz przeciwnie uśmiechali się do mnie i częstowali mnie przeróżnymi ciasteczkami i owocami. Jak zwykle zaczęły dręczyć mnie wyrzuty sumienia, no ale taką mam pracę, przecież sama nie wygram z Fabio, wczoraj dostałam doskonały dowód na to że jestem bezsilna. Chcąc zapomnieć o wczorajszym dniu i zagłuszyć jakoś swój brzuch, który domagał się jedzenia weszłam do mile prezentującej się restauracji "L'OSTERIA". Kelnerka przywitała mnie ciepło po czym odprowadziła do wolnego stolika przy oknie i podając mi menu, odeszła ie tracąc uśmiechu z twarzy. Przeglądając menu znalazłam dużo różnych przysmaków, których na co dzień nie było w moim jadłospisie, a bardzo je lubiłam. Zamówiłam dużą porcje klusków nadziewanych farszem z różnych serów i śmietaną, a do tego sok pomarańczowy i ciastko waniliowe. Kiedy kelnerka przyniosła mi moje dania, od razu jej zapłaciłam dając przy tym napiwek. Kobieta uśmiechnęła się do mnie i musnąwszy moje ramie podziękowała. Jedząc spokojnie pierwszy posiłek, który nie był raczej śniadaniowym, usłyszałam jak za moimi plecami siadają jacyś goście, gorączkowo nad czymś debatujący.
-Bambina mówiła, że jest pewna iż była to kobieta..
-Tak słyszałem, Liberta i Nova, też wspominali że głos należał raczej do kobiety.
-Kto by pomyślał że jakaś baba ma w sobie tyle siły, zmłóciła nas jakaś kobitka, wyobrażasz to sobie?
-Taa.. Trochę to dziwne nie uważasz? Po co była jej ta maska i płaszcz?
-Pewnie po to żeby nikt nie poznał jej tożsamości?
Przełknęłam kluski z dużym oporem.. Nie mogłam w to uwierzyć, ale za moimi plecami siedzieli goście z wczoraj, na dodatek gadali o mnie.. Ostatnia ironiczna wypowiedź chłopaka i zamówienie jego towarzysza, jasno dały mi do zrozumienia, że są to koleś z opaską na oku i tym w okularach. Nie wiem dlaczego, ale pierwszy raz złapał mnie taki strach, że mój przeciwnik mnie pozna, w sumie.. To teraz nie byli moi przeciwnicy, tylko zwykli nieznajomi. Mimo to bałam się zostać dłużej, szybko dokończyłam danie zostawiając na stole nieruszone ciastko, po czym poderwałam się z miejsca chciałam pobiec w kierunku drzwi.
-Poczekaj zaraz przyniosę.
Usłyszałam słowa jednego z kolesi i zanim się obejrzałam runęłam na ziemie. Złapałam za bolące ramie, którym trzasnęłam o deski restauracyjnej podłogi, po czym moja twarz skrzywiła się w grymasie bólu.
-Och.. Bardzo przepraszam nie chciałem, nic ci nie jest?
-Ach Pace ty to zawsze coś.. -
Spojrzałam na mężczyzn, którzy przyglądali mi się z niedowierzaniem.. Ich tępe spojrzenia przeszywały mnie na wskroś, oboje lustrowali mnie od góry do dołu tak jakby zobaczyli ducha. Doskonale wiedziałam o co chodzi, dlatego moje serce waliło jak oszalałe..
-Bambina?
Chłopak z przepaską zadał pytanie niepewnym głosem, nie wiedziałam co mam zrobić. Zerwałam się na równe nogi, ignorując ból ręki i trącając strażników wybiegłam z restauracji jak poparzona. Biegłam przed siebie kierując się prosto na statek, nie chciałam żeby reszta posiadaczy arcan mnie zobaczyła.ukryłam się w jednym z zaułków całkiem niedaleko portu, żeby złapać oddech. Biegłam tak szybko, że znowu dostałam kolki.. Kiedy oddech wracał już do normy, westchnęłam głęboko i spojrzałam na przeciwległą ścianę. To co zobaczyłam nie tyle mnie zszokowało, co zatkało. Wisiała na niej moja podobizna, a raczej podobizna złodzieja w masce i płaszczu, a na dole kartki notka z informacjami szczegółowymi i nagrodą, oraz szkic skradzionej szkatułki. Pokręciłam głową delikatnie się do siebie uśmiechając, przecież nikt nie wie że to ja.. Wychyliłam głowę zza budynku i rozejrzałam się wokoło. Nie zauważyłam żadnego strażnika wyspy dlatego szybkim krokiem wyszłam z zaułka, tak żeby nikt nie zauważył. Po drodze na statek kupiłam kapelusz, duży rozłożysty kapelusz, na wszelki wypadek żeby zakrywał moją twarz. Będąc w porcie, nie zważając na nic wbiegłam na pokład i dopiero odetchnęłam z ulgą..
-Co jest?
Wzdrygnęłam się i gwałtownie odwróciłam w stronę głosu.
-Jezu Fran nie strasz..
-Przestraszyłaś się? Dlaczego? Przecież ty nigdy się nie wzdrygasz..
-Miałam długi dzień..
-Jest dopiero wpół do dwunastej..
-Trzymaj to dla ciebie
Wcisnęłam kapelusz w ręce Fran, której oczka zamigotały jak dwie morskie latarnie.
-Naprawdę jest dla mnie?!
-Taa, taa..
-Dziękuje!
Kobieta założyła kapelusz na głowę i zaczęła przybierać rozmaite pozy, teatralnie się kłaniając i udając dystyngowaną damę. Nie mogłam uwierzyć że jest ode mnie starsza..
Do końca dnia przesiedziałam na statku wysłuchując załogi jaka to ja jestem głupia, że mając taką szanse nie wykorzystuje jej.. Gdyby tylko wiedzieli co się wydarzyło, na pewno by tak nie gadali. Pod wieczór kiedy mieliśmy już wyruszyć w naszej szalupie zjawił się Fabio, który nakazał zrobić zbiórkę za dokładnie dziesięć minut. Skoro szef fatygował się do nas na dół to znaczy, że ma jakiś większy przekręt i potrzebuje ochotników. Patrzyłam na Fabio, którego wzrok natychmiast spotkał się z moim.
-A ty urwisie pójdziesz ze mną.
Bez słowa sprzeciwu ruszyłam za szefem, który był poważny i najwyraźniej mocno na czymś skupiony. Widać było że rozmyślał o czymś ważnym, jak nigdy go takim nie widziałam tak teraz bałam się z nim rozmawiać. Kiedy weszliśmy do jego szalupy, którą wcześniej ktoś doprowadził do ładu po naszym wcześniejszym spotkaniu. Fabio odwrócił się w moją stronę, ubierając ten sam uśmieszek co zawsze, tylko tym razem wydawał się on kryć pod sobą nie lada wyzwanie.
-Mam dla ciebie propozycje nie do odrzucenia, urwisie..
Świetny rozdział! I proszę, powiedz mi, że ten Fabio w najbliższym czasie wykorkuje... Bo jeśli nie, to osobiście się do niego przejdę i skopię za nieodpowiednie traktowanie młodszej generacji homo sapiens, oraz liczne przekręty, których supremacja mego jestestwa nie obliguje -,- No cóż, terminów szkoły się nie wybiera (a szkoda, gdyby to ode mnie zależało, to wolałabym w ogóle do niej nie chodzić). Wiedz, że będę wierną czytelniczką :D Trzymam za ciebie kciuki i ze zniecierpliwieniem godnym nadpobudliwego dziecka (pacz: JA) oczekuję na kolejny rozdział :D
OdpowiedzUsuńhahahahha kocham cie xd umiesz poprawic mi humor :D A co dalej z Fabio to sie okaze w nasepnych rozdzialach! :D I dziekuje ze czytasz :D ten blog nie ma zbytniej popularnosci ^^"
UsuńPrzeczytałam i się pytam: co ta krótko?! Bardzo mi się rozdział spodobał, a także spodobała mi się postać Fabio - lubię takie postacie. :) No i pojawił się Debito *.* więc +100000... do jeszcze lepszego rozdziału (:P). Wiedz, że i ja będę wierną czytelniczką - Twoje opowiadania zabijają mój czas w szkole. :D Poza tym jestem bardzo ciekawa, jak się odbędzie spotkanie Noemie z Felicitą. Aż się doczekać nie mogę.
OdpowiedzUsuńLiczę na dalsze powiadamianie. ;)
P.S.: W grze odkryłam, że jest jeszcze jedna postać w Arcanach - Ash. X.x
ja czytalam ze sa dwie! wlasnie ash i joshua x.x mam na dzieje ze nie zawiode :D i milo mi slyszec takie slowa! :D
Usuńja pogromca szkoly hahaha xd